Jak tylko zaczyna robić się szaro i mokro - kiedy na jesień już się zbiera - po głowie obija się pijany Gałczyński ze swoimi wierszami:
Tristis est anima mea
usque, jak mówią, ad mortem...
Oto się jesień zaczęła
i nie ma komu dać w mordę [...]
Albo ten do znudzenia powtarzany w porze jesiennej od pięciu lat:
Oto widzisz, znowu idzie jesień -
człowiek tylko leżałby i spał... [...]
Wpadł do dzisiejszych notatek Gałczyński przez audycję radiową poświęconą Zbigniewowi Kopalce. Ten reżyser radiowy zaczął pracę w wileńskiej rozgłośni przed wojną, już po wyjeździe Konstantego Ildefonsa, uwielbianego przez wilnian. Pewnego dnia do ówczesnego kierownika programowego Tadeusza Łopalewskiego nadeszła depesza od Gałczyńskiego z takim mniej więcej tekstem: "Mam 800 słów. Ile za nie dostanę?". "A jakie to słowa?" - oddepeszował Łopalewski. "Są to słowa pełne blasku i godne Arystotelesa". Łopalewski słowa (przypadkowe, ze słownika wyrazów obcych) przyjął i opłacone podrzucił Zbigniewowi Kopalce, a ten na podstawie "scenariusza" stworzył słuchowisko.
Nie zdążyłam zanotować dokładnie wspomnienia Kopalki, więc zacytowałam na prawach anegdoty. A słuchowisko - może dotrwało do naszych czasów, kto wie?
LiTeRóWki
wrażenia liTerAckiE stare i nowe
sobota, 11 września 2010
piątek, 3 września 2010
Narodziny Wyspy. Inauguracja
Stało się - mimo kilku dylematów postanowiłam prowadzić dziennik internetowy. Choć bywam sceptyczna wobec wynalazków internetowych, ta właśnie - blogowa - skusiła mnie do dzielenia się wrażeniami literackimi. Zdarza mi się pisywać poważniejsze teksty o książkach, które potem ukazują się w wydaniach papierowych, ale lektury dla siebie, często czytane zachłannie i szybko, uciekają w niepamięć.
Dziewczęciem będąc - wtedy lżejszym, gładszym, młodszym - prowadziłam przez krótki czas realny zeszyt zapisków o przeczytanych książkach. Wtedy zachwyty nad Olgą Tokarczuk mieszały się z ostatnią falą lektur młodzieżowych. Czy kartki te jeszcze istnieją, nie wiem.
Zatem, niech się zapisze ta wirtualna tablica. A nuż zajrzy tu Ktoś, kto podzieli wrażenia miłe i niemiłe albo zechce podyskutować, pokibicować, zachęcić.
Dziewczęciem będąc - wtedy lżejszym, gładszym, młodszym - prowadziłam przez krótki czas realny zeszyt zapisków o przeczytanych książkach. Wtedy zachwyty nad Olgą Tokarczuk mieszały się z ostatnią falą lektur młodzieżowych. Czy kartki te jeszcze istnieją, nie wiem.
Zatem, niech się zapisze ta wirtualna tablica. A nuż zajrzy tu Ktoś, kto podzieli wrażenia miłe i niemiłe albo zechce podyskutować, pokibicować, zachęcić.
Subskrybuj:
Posty (Atom)